NAJPYSZNIEJSZE TORTY NA ŚWIECIE

Mama…

Bywa, że mówiąc o swoich mamach odczuwamy ból.

Wiele z nas bardzo surowo ocenia naszych rodziców, jakby bycie mamą albo tatą było najłatwiejszą rzeczą na świecie
i jakby błędy rodzicielskie były z czyjejś złej woli.

Sama do tej pory tak odczuwałam. Niewypłakane łzy, niewyrażona złość, wszystko co trzeba było skrywać, kryją się nie tylko w nas, ale także w naszych mamach, babciach, prababciach.

Każda z nas przecież robi wszystko, co może, żeby swoje dzieci kochać. Przyjrzyjmy się tej miłości. Na pewno ją dostaliśmy, choć wydaje nam się, że rodzice nie byli „wystarczająco dobrzy”. Nikt jednak nie wie, co dźwigali, ile stoczyli bitew; na ile to, że ich synowie i córki wyrośli na poranionych ludzi, było ich wyborem, a na ile wynikiem ich własnych cierpień i ran.

Kilkadziesiąt lat skupiałam się na tym, czego od mamy nie dostałam. Teraz, po Jej śmierci, szukam dobra.

To Ona zabierała mnie do kościoła na Litanie Loretańską, to Ją zawsze rano i wieczorem widziałam poruszającą ustami do obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, to Ona nauczyła mnie cierpieć po cichu i płakać jak dom był pusty. Nauczyła mnie też ofiary z samodzielności; walki o nadzieję, pomimo bólu i kalectwa. Nauczyła mnie patrzeć na Tatry, Bieszczady, słuchać świerszczy. Wiele również złych rzeczy się nauczyłam, ale może biedna sama nie umiała inaczej...

Nikt z nas nie jest idealny. Czas umierania, pamiętam jako czas wielkiej łaski, jej wielkiego - już na końcu - nieświadomego poddania się. Czas ostatniej Koronki do Bożego Miłosierdzia, czas mycia, przebierania… kiedy jedynie za pierwszym razem widziałam wyraz oczu Jezusa z szat obnażonego. Potem już cicha akceptacja…

Jaka to była lekcja pokory dla nas. Byłam pogodzona z Jej odejściem, bo strasznie cierpiała, i wiedziałam, że tam, wreszcie będzie biegać, tańczyć, wspinać się po górach, rozbierać się i ubierać bez proszenia o pomoc.

Ale teraz pustka po Niej jakoś zaczyna bardziej doskwierać. Kiedy żałoba dawno się skończyła, ja tęsknię za Jej głosem,
za Jej widokiem w fotelu; za tortami, które robiła najpyszniejsze na świecie.

Kocham Cię, Mamusiu!

Ewa Gawor

do góry